Od wielu lat prowadzą Panie jedną z najbardziej prestiżowych galerii sztuki w Polsce. Początkowo kierowana przez Katarzynę Napiórkowską, rozwinęła się w rodzinną firmę trzech kobiet: Katarzyny Napiórkowskiej i jej córek Magdy i Justyny. Czy funkcjonowanie galerii rodzinnej zarządzanej przez kobiety to wyzwanie, czy atut?
KATARZYNA NAPIÓRKOWSKA: To najbardziej naturalna sytuacja, związana z pasją i zainteresowaniami. Od czasu studiów łączyłam wiedzę z historii sztuki z zagadnieniami ekonomicznymi. Napisałam pracę dyplomową pt. „Społeczna i ekonomiczna funkcja sztuki”. Magda jest architektem z dodatkowymi studiami z zakresu zarządzania kulturą. Justyna była stypendystką uniwersytetów we Florencji i Paryżu, ukończyła dodatkowe programy poświęcone sztuce na uniwersytetach w Cambridge i w Oksfordzie, a także obroniła na Uniwersytecie Warszawskiem pracę doktorską na temat międzynarodowego obiegu sztuki. Pracujemy razem i uzupełniamy się.
JUSTYNA NAPIÓRKOWSKA: Każda z nas wnosi własne spojrzenie: mama doświadczenie, Magda – architektoniczne, konkretne podejście, a ja – punkt widzenia historyka sztuki. Różnice pokoleniowe są twórcze, bo dzięki nim galeria pozostaje otwarta i nowoczesna, pokazując i oferując kolekcjonerom zarówno sztukę najnowszą, jak i uznanych twórców starszych pokoleń.
MAGDALENA NAPIÓRKOWSKA: Mamy świadomość odpowiedzialności – nie tylko wobec artystów, ale też wobec publiczności i kolekcjonerów oczekujących poziomu artystycznego, wiedzy, wiarygodności. Rodzinny model ułatwia podtrzymanie kursu nawet w trudnych czasach – czujemy, że wspólnie możemy więcej. Galeria nie jest dotowana, koszty jej funkcjonowania pokrywamy same.
Wśród twórców prezentowanych w waszej galerii szczególne miejsce zajmują kobiety. Czy to wybór programowy?
K.N.: To dla mnie niezwykle istotne. Przez lata prowadzenia galerii miałam szczęście współpracować i przyjaźnić się z artystkami o wyjątkowych osobowościach. Szczególne znaczenie miała dla mnie twórczość Marii Anto. Wyczuwalne w jej dziełach są liryzm, symbolika, a zarazem niesamowita kobieca siła. Maria Anto była postacią charyzmatyczną. Przyjaźniłyśmy się. Wkrótce planujemy w naszej galerii kolejną wystawę jej prac.
Pokazywały Panie także Magdalenę Abakanowicz oraz wspaniałe kolaże Wisławy Szymborskiej. Jak te wystawy wpisują się w program galerii?
J.N.: Możliwość prezentacji twórczości takich postaci to przywilej i wyzwanie. W naszej warszawskiej galerii pokazywałyśmy m.in. cykl gwaszy Magdaleny Abakanowicz z okazji 80-lecia artystki. Na długo zostanie w naszej pamięci, również dzięki towarzyszącym jej spotkaniom. Profesor Magdalena Abakanowicz pokazywała nam swoje rzeźby w kilku miejscach w Warszawie. Towarzyszyły temu fascynujące rozmowy.
M.N.: Wówczas też zgłosiłyśmy Panią Profesor do Nagrody im. Cypriana Kamila Norwida. Rzeźby Magdaleny Abakanowicz prezentowałyśmy także w Brukseli, a w 2023 r. w paryskiej siedzibie UNESCO Justyna przygotowała prelekcję o znajdującym się w tamtejszej kolekcji Abakanie. Dzięki temu wykładowi, który odbył się ze wsparciem ambasadora RP przy UNESCO, dzieło Magdaleny Abakanowicz przejdzie gruntowną konserwację i najprawdopodobniej zostanie pięknie wyeksponowane.
J.N.: W Kolekcji UNESCO znajdują się prace innego wybitnego polskiego twórcy – Jana Tarasina. W naszej galerii odbyła się wystawa monograficzna tego klasyka. W UNESCO natomiast miałam zaszczyt mówić o drodze twórczej tego artysty.
K.N.: Wystawa kolaży Wisławy Szymborskiej cieszyła się ogromną popularnością. Galerię odwiedzili liczni zwiedzający, m.in. miałyśmy zaszczyt przyjąć Królową Belgii, która zaprosiła nas do zwiedzenia kolekcji sztuki w pałacu królewskim. Galerię odwiedził także belgijski premier.
Skąd pomysł na galerię promującą polską sztukę poza granicami kraju?
K.N.: Pomysł narodził się jeszcze przed wejściem Polski do Unii Europejskiej. W 2004 r. uznałyśmy, że należy wykorzystać ten historyczny moment i stworzyć miejsce dla polskich artystów w europejskim kontekście. Bruksela z jej kosmopolityczną atmosferą i imponującą liczbą instytucji kulturalnych była naturalnym wyborem.
M.N.: Nie wyobrażałyśmy sobie jeszcze ogromu wyzwań. Podczas inauguracji odwiedziło nas blisko pół tysiąca osób – wielu gratulowało nam… odwagi.
J.N.: Pomocne jest wykształcenie Magdy. Ukończyła architekturę na PW.
M.N.: Praca w galerii z artystami, ale też podróże, podczas w których najpierw odwiedzam istniejące muzea i galerie, pozwoliły mi zrozumieć wyzwania i możliwości w takim projekcie. Od Uffizi po Bilbao – to przegląd dawnego i nowego myślenia o eksponowaniu sztuki. Do tego doszły jeszcze studia z zarządzania kulturą na PAN.
J.N.: Otwarcie galerii w Brukseli wiązało się z ogromem pracy: od planowania wystaw, przez przygotowanie lokalu, po formalności prawne. Działałyśmy w Warszawie i Belgii, zyskując perspektywę dwóch różnych środowisk artystycznych. Współpraca z kolekcjonerami, instytucjami i Polonią była nieoceniona. Prace polskich artystów znalazły się w belgijskiej kolekcji tuż obok Bruegla.
M.N.: Bruksela i Warszawa oferują inne wyzwania. W Polsce współpracujemy z najlepszymi artystami, śledzimy też dynamikę sztuki młodego pokolenia. Dzieje się tak m.in. za sprawą organizowanego przez nas konkursu o Nagrodę Eibischa. W Brukseli sztuka polska od początku naszej działalności konfrontowana jest z dokonaniami artystów europejskich. Wnosimy do Europy wartość autentyczności.
K.N.: Dzięki obecności w dwóch miastach mogliśmy wystawiać polskich artystów i artystki w różnych kontekstach. Wśród prezentowanych przez nas artystów byli m.in. Antoni Fałat, Józef Szajna, Franciszek Starowieyski, Edward Dwurnik. Pokazywałyśmy rzeźby Igora Mitoraja i Adama Myjaka. Prace polskich artystów znalazły się w najważniejszych brukselskich instytucjach – od Rady Unii Europejskiej po Parlament, gdzie kilkakrotnie organizowałyśmy wystawy. Wykłady Justyny w Komisji Europejskiej poświęcone sztuce i nagrodzony blog „O sztuce” przyczyniły się do uzyskania przez nią tytułu Polki Roku w Belgii.
Co daje Paniom największą satysfakcję w pracy?
M.N.: Wychowywałyśmy się w świecie sztuki. To przywilej!
J.N.: Wielu artystów debiutowało wystawami w naszej galerii. Dziś są w muzeach i dobrych kolekcjach.
K.N.: Cieszymy się, gdy widzimy rozwój artystów, ich twórczość dojrzewa, a sztuka dociera do międzynarodowych kolekcji i zostaje doceniona poza Polską. Jesteśmy zaszczycone otrzymanymi wyróżnieniami: Złoty Krzyż Zasługi, tytuły Ambasadora Polskiej Gospodarki czy tytuł Bene Merito. Ale największą nagrodą są chwile autentycznej wspólnoty na wernisażach i radość kolekcjonerek i kolekcjonerów z tworzonych przez nas kolekcji
Autor: Anna Słowińska
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.

