Doskonałość w nie-doskonałości

Doskonałość w nie-doskonałości

Dodano: 
Marta Banaszak, malarka, rzeźbiarka, doktor sztuki
Marta Banaszak, malarka, rzeźbiarka, doktor sztuki Źródło: Wprost
W dziele zapisany jest los artysty, jego wzloty i upadki. Zwątpienie, a następnie przebłysk natchnienia…

Wytwór sztucznej inteligencji to doskonały składak, sprawna kompilacja, a sama sztuczność jest jego immanentną cechą. Nie ma głębi przeżycia, nie ma potknięć ani charyzmy. Obraz wygenerowany przez AI jest jak mecz piłkarski zagrany przez roboty. Tym czymś nieokreślonym, co porusza naszą duszę, może być właśnie niedoskonałość, ograniczenia i człowieczeństwo. Nie czuję zagrożenia dla mojej twórczości, robię konsekwentnie swoje i po swojemu, czerpiąc maksymalną przyjemność z procesu, a następnie z kontaktu z odbiorcą.

Moją twórczość opieram na relacji między sztuką, nauką i duchowością. Tworzę malarstwo olejne, rzeźbę w kamieniu i grafikę warsztatową w technice linorytu. Moje prace mają źródło w matematycznych obliczeniach sztuki islamu. Przedstawiają bryły, światło, przestrzeń. Staram się odpowiedzieć na pytanie, czy powielony motyw, symetria, brak figuracji, czyli bezpośredniego nawiązania do ciała człowieka, może być przeżyciem duchowym i wehikułem emocji.

Obraz Opera, który zaprezentowany jest na okładce MOD’ARTE, stworzyłam na zamówienie Teatru Wielkiego – Opery Narodowej z okazji 60. rocznicy jego odbudowy. Przedstawiłam widownię Sali Moniuszki: pustą, widzianą w mocnej perspektywie, w nietypowym widoku z drugiego balkonu, taką, jaką widz przejęty zbliżającym się przedstawieniem rzadko kiedy dostrzega. Rytmy aksamitnych bordowych foteli, połyskujące poręcze, klawisze gładkich schodów są pięknem matematycznym, powielonym. Tym obrazem rozpoczęłam cykl o architekturze Warszawy. Obraz olejny w formacie 130 x 260 centymetrów składa się z dwóch podobrazi, którymi można obracać, tworząc kolejne odrealnione kompozycje. Pojawia się narracja muzyczna, patriotyczna, czerwień, biel, motyw skrzydeł. Jest to hołd dla architektury Bohdana Pniewskie go i odbudowy gmachu-symbolu.

Tworzenie wielkoformatowych kom pozycji malarskich przedstawiających architekturę traktuję jak pisanie mandali. Są to mocne zestawienia kolorystyczne oraz piękno matematyczne uzyskane poprzez lustrzane odbicie i powielenie wzoru. Motywem, do którego często wracam, jest szachownica oraz czarno-białe pasy, rodem ze sztuki op-artowskiej, a w rzeczywistości zainspirowane islamską dekoracją architektoniczną zwaną ablaq, doprowadzoną do perfekcji w czasach imperium osmańskiego.

Mariaż sztuki i nauki jest udany, gdy obie strony, jak w dobrym związku, wzajemnie się wspierają i korzystają. Socjologia historii sztuki zajmuje się badaniem relacji między wytworem artystycznym a okolicznościami, w których przyszło artyście tworzyć. Wynalazek fotografii wstrząsnął artystami, ale też ich zainspirował. Odkrycia w dziedzinie optyki, postrzegania barw (m.in. koło chroma tyczne Chevreula) dały rozwój impresjonizmowi, pointylizmowi. Lata 60. XX w., które są motywem przewodnim inauguracyjnego wydania MOD’ARTE, były właśnie takim momentem w czasie, gdy relacja pomiędzy sztukami wizualnymi i techniką przyniosła wspaniały owoc w postaci nowatorskiej sztuki niefiguratywnej, geometrycznej, która z kolei wpłynęła na sposób ubierania się, projektowanie przemysłowe, urządzenie wnętrz. Pojawiły się kontrastowe wzory oraz połączenia kolorystyczne wywołujące iluzję optyczną, czyli motywy zaczerpnięte wprost z malarstwa tamtego okresu.

Jako twórca nieustannie wracam do estetyki i działań plastycznych tamtego okresu. Zarówno Bridget Rowley, czołowa przedstawicielka brytyjskiego op-artu, jak i Victor Vasarely, Węgier tworzący we Francji, swoje psychodeliczne kom pozycje wykreślali i malowali ręcznie. Ja sama odczuwam to jako doskonałość w niedoskonałości. Linia, którą maluję ręcznie, wydaje się prosta, a w rzeczywistości drga i pulsuje, kolor się przemienia z każdym nałożeniem farby na pędzel. Nawet przykładając się jak najbardziej, nawet malując detal na wstrzymanym oddechu, nigdy nie jest idealnie równo. Brak perfekcji w wykonaniu powoduje, że instynktownie wyczuwamy coś ludzkiego, kontemplujemy dzieło, zagłębiając się w te małe potknięcia i krzywizny.

Sztuka tworzona ręcznie może również odnaleźć się w przestrzeni publicznej.

W 2013 roku stworzyłam projekt street art dla firmy Fenix, zajmującej się rekonstrukcją zabytkowych kamienic. Grafiki w technice linorytu, odbite na ręcznej prasie w pracowni ASP, zostały nadrukowane na płachtę o powierzchni ponad 1000 mkw. Projekt zatytułowany „Wielkie Lizanie” przez ponad rok okrywał kamienicę przy ul. Okrzei w Warszawie w czasie jej remontu.

Pracuję w technikach klasycznych, analogowych, ponieważ uwielbiam kontakt z materią. Zapach lnianego płótna i desek podobrazia, farb olejnych, odpryski kamienia. Nie zraża mnie omsknięcie dłuta i zraniona dłoń. Przypomina to trening uważności, czyli terapię mindfulness. Tu i teraz, pełne skupienie i pełna imersja, czas jest zawieszony.

Właściwość farb olejnych jest taka, że mogę mieszać je praktycznie w nieskończoność, tworząc kolejne odcienie. Z kolei marmur jako klasyczny materiał rzeźbiarski urzeka mnie wzorem, żyłkowania tworzą oniryczne malarskie motywy, a podczas obróbki sam kamień nagrzewa się, nawet pył ma zapach… Każdy blok marmuru jest unikatowy, przecinając kamień, mam wrażenie zagłębiać się w procesy geologiczne sprzed 300 milionów lat.

Atmosfera pracowni rzeźbiarskiej jest niesamowita, a światło przydymione, niemal filmowe od unoszącego się w powietrzu pyłu… Obiekty przykryte mokrymi szmatami, utrzymującymi wilgoć modeli w glinie, w kątach pokryte kurzem nieokreślone bryły. Pracownia malarska z kolei ma bardzo specyficzny zapach farb i terpentyny, która wprowadza mnie od razu w tryb pracy. Tworzenie obiektu w klasycznych materiałach wymaga opanowania techniki, znajomości materiału, jego możliwości i ograniczeń. Nie odnajduję się w druku cyfrowym ani w druku 3D, lubię to, co namacalne, zmysłowe, i gdzie również jest miejsce na błędy i przypadki, czyli niedoskonałość właśnie.

Uważam, że zarówno odbiorca, jak i kolekcjoner doceniają czas, umiejętności warsztatowe oraz poświęcenie włożone w stworzenie unikatowego obiektu. Czasami kolekcjonowanie sztuki zaczyna się od zwykłej chęci inwestycji czy po prostu snobizmu, ale przygoda ta przynosi nieoczekiwane efekty. Bakcyl kolekcjonerski wymaga zagłębienia się w sztukę danej epoki czy trendu, szukania i dokształcania się, czyli niekończącą się edukację i rozwój.

Postrzegając sztukę w sposób maksymalnie racjonalny, abstrahując od emocji, jakie nam dostarcza, stwierdzamy, że generuje również ogromny zysk. Niematerialny i materialny. Buduje ona historię narodu i scala społeczeństwo. Sztuka przyciąga nas, mimo iż wrażenia są ulotne, efemeryczne. Jest panaceum na ból duszy. Od nas zależy, czy oddamy władzę temu, co sztuczne i łatwe, czy też podążymy za tym, co trudniejsze, bardziej wymagające, ale prawdziwe.


Autor: Marta Banaszak, malarka, rzeźbiarka, doktor sztuki


  • Partnerzy serwisu
  • Warsaw Fashion Week – WFW